środa, 6 lipca 2016

Taniec towarzyski - podsumowanie pierwszego sezonu




Ekspresyjne tango, lekki walc wiedeński, rytmiczny quickstep, zmysłowa rumba, czy szalona salsa. Do tego energiczny jive, przepiękny walc angielski, optymistyczna cha-cha i samba niczym z karnawału w Rio de Janeiro, to tańce, które skutecznie zajmowały mi głowę w środowe, a z czasem także we wtorkowe wieczory w czasie ostatnich 10 miesięcy. 


W minioną środę dobiegł końca pierwszy etap kursu tańca towarzyskiego, na który uczęszczałam od niespełna roku. Cotygodniowe zajęcia dostarczyły mi mnóstwa pozytywnej energii, ale także wielu korzyści, z którymi się liczyłam, jednak nie zdawałam sobie sprawy z tego, że staną się dla mnie tak ważne. Z ogromną przyjemnością wyczekiwałam każdego, kolejnego, środowego spotkania na sali treningowej, a wraz z nim także nowych wrażeń. Mogę z pełną świadomością stwierdzić, że taniec mną zawładnął. Nie było to dla mnie nowością, ponieważ odkąd pamiętam, zawsze chciałam tańczyć. Nigdy jednak nie było ku temu okazji lub też żyłam w błędnym przekonaniu, że jej nie ma. Zazwyczaj pojawiały się jakieś "inne priorytety", którym poświęcałam się z pełnym zaangażowaniem. A to szkoła średnia znajdująca się w innym mieście niż kurs, który udało mi się znaleźć, przygotowania do zajęć dodatkowych w liceum, które jak nic innego zajmowały mi cały czas wolny, prawo jazdy, wyczerpujące przygotowania do matury, ale przede wszystkim jednak brak partnera, który podzielałby moje zainteresowania.  To wszystko sprawiało, że chwila dla siebie, którą powinnam sobie wygospodarować, aby odrobinę odetchnąć, ograniczała się głównie do czytania kolejnych książek naukowych. Nic więc dziwnego, że w momencie, gdy mój narzeczony stwierdził, że z przyjemnością nauczyłby się konkretnie tańczyć, decyzję o rozpoczęciu zajęć tanecznych podjęliśmy praktycznie bez wahania! No i voila - poszliśmy na kurs.

A tam? Przemiła i niezwykle cierpliwa oraz wyrozumiała Pani instruktor, której uśmiech z ust praktycznie nie znikał, muzyka, w rytm której nie tylko stopy, ale także całe ciało chciało tańczyć, bardzo sympatyczna i wesoła grupa oraz jedyny minus, którym okazały się godzinne zajęcia. Nie, nie były za długie. Wprost przeciwnie! Nie wiem jak dla pozostałych uczestników kursu, ale dla mnie okazały się zdecydowanie za krótkie. Mimo zmęczenia, które pojawiało się po wykonaniu kilku intensywnych tańców, zamiast zniechęcenia odczuwałam niedosyt. Z tygodnia na tydzień, pragnęłam tańczyć więcej i więcej. Zapisaliśmy się więc na zajęcia indywidualne, na które początkowo uczęszczaliśmy w soboty, ale z czasem przenieśliśmy je na wtorkowe wieczory, co okazało się strzałem w dziesiątkę z uwagi na obowiązki zawodowe, na których mogliśmy się z powodzeniem skupić w ciągu dnia, natomiast wieczorem oddawaliśmy się niekiedy wyczerpującym, aczkolwiek niezwykle przyjemnym i wesołym zarazem treningom.Oprócz spotkań na sali, postanowiłam ćwiczyć także w domu, przy ulubionej muzyce. W ten sposób mijały kolejne tygodnie, w trakcie których doskonaliliśmy swoje umiejętności - czasem z lepszym skutkiem, innym razem z trochę słabszym, jednak najważniejsze było dla nas to, że robiliśmy coś, co nam obojgu sprawiało frajdę, a poza tym, przynosiło wiele korzyści. Oto niektóre z nich:

NIEKOŃCZĄCE SIĘ POKŁADY ENERGII

Taniec jest zjawiskiem wyzwalającym mnóstwo emocji, które pomimo tego,że wielokrotnie należą one do niezwykle skrajnych, uwalniają mnóstwo pozytywnej energii. Skrajność nie znalazła się tutaj przypadkowo. Należy zdawać sobie sprawę z tego, że zupełnie inne wrażenia towarzyszą nam przy wykonywaniu walecznego tanga, a jeszcze inne przy wesołej salsie. Wiem z doświadczenia, że mogłoby się wydawać, iż charakterne tango, w którym należy pokazać pazur, może w przeciwieństwie do szalonej salsy skłaniać do długotrwałego utrzymywania się negatywnych emocji, mających niewiele wspólnego z radością. Nic bardziej mylnego. Na własnej skórze przekonałam się, że po klimatycznym tangu można być bardzo pozytywnie nastawionym do otaczającej rzeczywistości. Być może jest to zasługa dynamizmu, który jest jego nieodzowną częścią lub też muzyki, w której jestem zakochana od bardzo dawna. Nie jestem w stanie tego sprecyzować. Wiem natomiast, że nie ma dla mnie znaczenia, czy tańczę walca, samba, rumbę, czy też jive'a. Po każdym z tych tańców energii mam jeszcze więcej niż przed przyjściem na zajęcia!

CORAZ LEPSZA KONDYCJA

Kondycja to jedno chyba z niewielu zjawisk, które jest tak bardzo niestabilne. Wiadomo, że każdy z nas chciałby być w dobrej formie, sprawny fizycznie i pokonywać dłuższe dystanse bez większego problemu. Co jednak w przypadku, gdy przebiegnięcie kilkudziesięciu metrów stanowi dla nas nie lada wyczyn? Oznacza to jedno - słowo kondycja nie istnieje. Odeszło do lamusa i stało się domeną wszystkich tych, którzy na aktywność fizyczną poświęcają codziennie mnóstwo czasu. Bardzo często ten problem dotyka osób pracujących w biurach, którzy zamiast przejść z piętra na piętro wolą przejechać się windą. Bo szybciej.
Przykład mojego narzeczonego, który długie godziny spędza przed komputerem pokazał mi, że nawet 2 godziny treningów w tygodniu, wpływają niezwykle pozytywnie na nasz organizm. A wszystko za sprawą jive'a!
Ten niezwykle skoczny i rytmiczny taniec wymaga od kursantów nie lada zaangażowania oraz wysiłku. Początkowe próby wytańczenia go do muzyki o średnim stopniu szybkości w czasie 30 sekund, kończyły się długim koncertem niekontrolowanych oddechów. Z czasem jednak, stopniowe wydłużanie dystansu czasowego przyniosło zaskakujące skutki. Przestaliśmy dyszeć po minucie, niczym po przebiegnięciu maratonu, nie narzekaliśmy na ból łydek, a także zaczęliśmy tańczyć go do muzyki, która umożliwiała przedstawienie go w rytmie, z jakiego słynie.

Ponadto, wraz z kondycją w parze idzie także ładniejsza postawa. Czyż nie lepiej prezentuje się kobieta, która idzie wyprostowana i z podniesioną głową, aniżeli przygarbiona i ze wzrokiem utkwionym w podłożu? To samo dotyczy Was panowie. Pamiętajcie o tym!

EFEKTYWNE SPĘDZENIE CZASU WOLNEGO

Czas wolny jest pojęciem względnym zwłaszcza we współczesnym, zabieganym świecie. Gdyby nie on, większość z nas z powodzeniem mogłaby szukać miejsca dla siebie w ośrodkach dla osób z problemami psychicznymi. Nikt bowiem nie jest w stanie skupiać się tylko i wyłącznie na obowiązkach zawodowych, które wielokrotnie nas przytłaczają i sprawiają, że zaczynamy zamykać się na dodatkowe atrakcje, które oferuje nam otoczenie. Po prostu przestajemy je dostrzegać. Niejednokrotnie jedyną rozrywką po ciężkim dniu w pracy, staje się sesja z pilotem w dłoni i paczką chipsów przed telewizorem. A dobrze wiecie, że nie prowadzi to do niczego dobrego, ponieważ jedynymi efektami płynącymi z takiego obrotu sprawy mogą być jedynie narastająca frustracja i wzrost masy ciała. Ja zdecydowanie bardziej wybieram coraz lepszą kondycję i uśmiech, który po każdych zajęciach mam zagwarantowany!

NOWI LUDZIE, NOWE WRAŻENIA

Starsi, młodsi, rówieśnicy - takie osoby spotkaliśmy na kursie  tańca. Każdy zupełnie inny, z innym poczuciem humoru, podejściem do zajęć i innymi doświadczeniami życiowymi. Te zróżnicowane charaktery i osobowości połączyła wspólna chęć nauki tańca. Widać ją w każdym geście, ruchu, uśmiechu. Cotygodniowe spotkania obfitowały dzięki tym wszystkim parom w mnóstwo żartów i radości, które jeszcze bardziej zachęcały do kolejnych spotkań na treningach.

Zarówno kurs tańca, jak i wszelkie inne spotkania, które umożliwiają poznanie nowych osób będą stanowiły dla Was wartość dodaną. Otwórzcie się więc na nowe doświadczenia i znajomości. Kto wie, być może przypadkowe spotkanie pozwoli Wam na zawarcie długotrwałych znajomości?

UMIEJĘTNOŚCI TANECZNE, CZYLI SENS CAŁEGO KURSU

Taniec towarzyski postrzegany jest zazwyczaj jako wyłącznie turniejowy, czego potwierdzeniem są pojawiające się pytania w stylu: " a gdzie Wy będziecie to tańczyć?" Jak to gdzie? Wszędzie! Wbrew temu, co mogą sądzić osoby postronne, praktycznie wszystkie kroki, które wykorzystujemy na zajęciach, możemy z powodzeniem zastosować na jakiejkolwiek imprezie, na której nie zabraknie muzyki. A jeżeli ktoś stwierdzi, że się nie da, to niech wie, że "złej baletnicy nawet rąbek u spódnicy..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz