poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Urlop spędzany w domu i korzyści z niego płynące



Urlop w domu to nie urlop. Zawsze jest coś do zrobienia - mówią. Biorąc pod uwagę wszystkie aspekty płynące z posiadania domu i dużej działki, trudno się z tym nie zgodzić. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby połączyć przyjemne z pożytecznym, albo przynajmniej to, co z pozoru wydaje nam się przykrym obowiązkiem, wykonać z uśmiechem i bez narzekania. 

Blisko od 5 lat, każdy urlop spędzałam z narzeczonym. Wyjeżdżaliśmy aby odpocząć, zmienić otoczenie i nabrać sił do dalszej pracy. Tegoroczne wakacje jednak, przyniosły dość radykalną zmianę z uwagi na nowo wdrażany i dość ważny projekt, którego dopięcie wymaga mnóstwa uwagi i przypilnowania najdrobniejszych szczegółów. Za jego sprawą wspólny odpoczynek okazał się niemożliwy. Zdecydowałam się więc na pozostawienie narzeczonego na placu boju, a sama po bardzo intensywnym semestrze na studiach i obronie pracy magisterskiej udałam się na zasłużony odpoczynek.

Z racji tego, że nie jestem przyzwyczajona do samotnego wyjeżdżania, urlop postanowiłam spędzić w domu. Pomimo początkowych wątpliwości co do słuszności podjętych działań, po ponad tygodniu mogę stwierdzić, że była to jedna z najlepszych decyzji, jaką mogłam podjąć.

Wszystko, czego tak bardzo brakowało mi w ostatnim czasie, odzyskałam w trakcie urlopu i czerpałam pełnymi garściami!

1. SEN

Jego niedobór dawał mi się bardzo mocno we znaki w dniach poprzedzających rozpoczęcie urlopu. Do pracy przyjeżdżałam rozgoryczona, niewyspana, ale przede wszystkim zniechęcona. W pewnym momencie czułam się jak robot, który wszystkie powierzone zadania wykonuje mechanicznie. A przecież nie o to chodzi, aby przemęczenie brało górę i marnowało nam kolejne dni słoneczno -burzowego lata. Spałam więc do oporu, nie zwracając uwagi na wyjącego pupila i generalnie świat zewnętrzny, który w danym momencie był mi zupełnie obojętny.

2. CZAS DLA SIEBIE

"Mój czas" - zjawisko, które pozwala odetchnąć i utrzymać równowagę niezbędną do dalszego funkcjonowania. Niby każdego dnia mam chwilę dla siebie, jednak po powrocie z pracy często brakowało mi energii i samozaparcia do tego, aby zrobić coś tylko i wyłącznie dla siebie lub też to, na co w danej chwili miałam ochotę. W tym tygodniu wreszcie dokończyłam czytanie książki, która zdecydowanie za długo czekała na swoją kolej, znalazłam chwilę na rower, spacer, wyjście do kina po ponad półrocznej przerwie, a także na przetestowanie przepisu na dietetyczne brownie z kaszy jaglanej z przepisu Bizneswoman w kuchni -klik! Poza tym, pomogłam uporać się mamie z górą ogórków i nie był to obowiązek, tylko aromatyczna frajda :)





3. LUZ PSYCHICZNY

Tydzień bez służbowych telefonów, poczty, ofert, faktur. Bez przygotowywania zestawów ubrań na pogodę słoneczną i deszczową. Bez planowania tego, co będzie jutro do zrobienia. Odpoczynek w pełnej krasie. Tylko i wyłącznie.




4. CZAS NA PORZĄDKI

Porządki to też praca. Fakt. Ale jest to zupełnie inny rodzaj działań, niż zajęcia zawodowe. W związku z tym, nawet ułożenie i odkurzenie książek i uporządkowanie szpargałów, które od dłuższego czasu odkładałam z dnia na dzień, było miłym zajęciem.

5. CZAS NA ĆWICZENIA

Każdy początek nowego tygodnia jest świetną okazją do tego, aby zmobilizować się do podjęcia działań (w zależności od tego, co jest komu potrzebne), których wcześniejsze wdrożenie nie było możliwe z różnych przyczyn. Ja postanowiłam zabrać się za swoją formę i podjęłam wyzwanie Focusa. Codzienne, 25 minutowe, intensywne treningi, są świetnym sposobem na powrót do aktywności fizycznej. Polecam każdemu :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz