Optymista, realista, czy pesymista? Czy taki wybór istnieje i czy może być świadomy?
Pesymista - wiecznie marudny, zrzędliwy i narzekający na otaczający go świat. Życie widzi wyłącznie w czarnych barwach.
Optymista - oderwany od rzeczywistości wesołek, chodzący z głową w chmurach. Nie do końca bierze życie na poważnie i uważa, że z każdej sytuacji można wyjść obronną ręką.
Realista - twardo stąpający po ziemi człowiek, posiadający trzeźwe spojrzenie na otaczającą go rzeczywistość. Bez emocji podchodzi do każdego problemu, traktując go jak wyzwanie, przez które trzeba przebrnąć.
Mając przed sobą 3 powyżej wskazane opcje, decyzja co do tej, którą większość z nas wybrałaby zdaje się być oczywista. Umówmy się. Czy ktokolwiek zakładałby z góry świadomie, że zostanie pesymistą? Śmiem twierdzić, że raczej nie, chociaż oczywiście mogę się mylić, bo jestem tylko człowiekiem. Za to optymistów, zwłaszcza tych umiarkowanych otacza nas całkiem pokaźne grono, a dostrzeżemy to, jeżeli tylko odrobinę szerzej rozejrzymy się w swoim środowisku. Któż nie lubi wesołków tryskających pozytywną energią, w towarzystwie których miło upływa czas, a problemy zdają się nie istnieć? Z kolei kwestia realistów jest trochę bardziej złożona, biorąc pod uwagę ich charakterystyczne podejście do życia, które dla niektórych może być nieco niezrozumiałe.
W każdym z nas drzemią jednak te trzy filozofie życia. To, która z nich będzie dominująca, uzależnione jest w dużej mierze od doświadczeń, z którymi mieliśmy styczność na przestrzeni lat, od obserwacji otaczającego świata, ale także, a może i przede wszystkim od genów, na które nie mamy żadnego wpływu. Zostają nam przekazane w chwili poczęcia z całym dobrodziejstwem inwentarza. Wielokrotnie zastanawiałam się, która z dostępnych opcji byłaby dla człowieka najlepsza i czy mając już niejako narzucone z góry cechy i podejście do życia jesteśmy w stanie je zmienić wykorzystując w tym celu silną wolą? A jeżeli tak, to na jak długi czas wystarczy nam zasobów żeby na przykład będąc pesymistą podjąć rękawicę i w trudach dnia codziennego, które zazwyczaj nie napawają optymizmem wykrzesać z siebie odrobinę pozytywnego nastawienia?
Niewątpliwie czymś, co łączy każdą z powyżej wskazanych opcji, chociaż może być to dość nieprawdopodobne jest fakt, że one wszystkie zawierają pozytywną cechę, za sprawą której pozwalają nam odnaleźć się bardzo dobrze w otaczającej rzeczywistości. Mianowicie, każda z postaw w najbliższy sobie sposób stara się pomóc nam przygotować na to, co nieuniknione.
Optymiści nie dopuszczają do siebie myśli, że coś im może się nie udać, a co za tym idzie, są zdeterminowani aby znaleźć najlepsze dla nich rozwiązanie. Realiści dopuszczają opcję, że coś może pójść nie po ich myśli i zazwyczaj mają w zanadrzu plan b, który w każdej chwili mogą wdrożyć w życie. A jak do tego mają się pesymiści? Oni zazwyczaj są z góry przygotowani na najgorsze i żyją w przekonaniu, że przepracowali wszystkie najstraszniejsze scenariusze, tak więc jedynym, co może ich zaskoczyć jest pozytywne zakończenie.
Czasy studiów prawniczych skłoniły mnie do przyjęcia postawy realisty. Realizm nie wiąże się z nadmiernym skłanianiem się ku optymizmowi, czy pesymizmowi, jest za to swoistym złotym środkiem. Takim gwarantem pozwalającym nam polegać na tym, co racjonalne, wytłumaczalne i mające poparcie w wiedzy naukowej lub doświadczeniu. Chyba właśnie te cechy najbardziej mnie w tym podejściu ujęły. Kodeksy, które zawierały skrupulatnie spisane zasady funkcjonowania w przeróżnych obszarach jasno mówią nam o tym, czego możemy się spodziewać. Prawo to obszar zero - jedynkowy i nie ma w nim miejsca na bujanie w obłokach. Studiując ten kierunek lub wykonując zawód prawniczy musimy mieć świadomość tego, że kluczowym jest twarde stąpanie po ziemi. Tu nie ma miejsca na drogę na skróty i podejście w stylu "jakoś to będzie".
O ile w procesach sądowych można powoływać się na różne interpretacje przepisów, o tyle wyrok sądu zawsze podparty jest tym, co zostało zapisane w prawidłach. Można pokusić się o twierdzenie, że niektóre artykuły (np. w KK, czy KPA) wymagają zmiany, jednak należałoby zdawać sobie sprawę, że bezapelacyjnie powinno stanowić ono (prawo) jednolity i bezsprzeczny zespół norm.
Studiów prawniczych nie skończyłam, a mój wybór co do tego, jakim podejściem będę się kierować zmieniał się w zależności od sukcesów i porażek dnia codziennego niczym chorągiewka na wietrze. Po jakimś czasie zrozumiałam, że cegiełkę do moich wahań dołożyło towarzystwo. To właśnie ono ma kluczowe znaczenie jeżeli chodzi o odbieranie rzeczywistości i sytuacji, z którymi musimy się mierzyć. Otaczanie się osobami z pozytywnym nastawieniem do ludzi, czy wydarzeń potrafi dodać nam skrzydeł w chwili, gdy nachodzą nas wątpliwości co do zasadności podjętych działań. Jeżeli natomiast zewsząd będziemy słyszeć wciąż powtarzające się hasła : "nie rób tego, daj sobie spokój" albo "i tak Ci się nie uda, szkoda czasu", to wiadomym jest, że mimo najszczerszych chęci, w końcu zaczniemy w siebie wątpić i dopuszczać do głosu myśl, że skoro tyle razy to usłyszeliśmy/usłyszałyśmy to coś musi być na rzeczy i po prostu odpuścimy. Dzisiaj, gdy dysponujemy szerokim gronem doradców, którzy mając w głowie masę swoich doświadczeń, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych i to właśnie na ich podstawie "służą radą", tak bardzo ważne jest, aby dobrać odpowiednio środowisko, które zamiast ściągać nas w dół, pomoże nam rozwinąć skrzydła i będzie nam szczerze kibicować.
Po upływie kilku lat mogę napisać z pełnym przekonaniem, że staram się kierować w życiu postawą optymistyczno - realistyczną. Oczywiście, mam gorsze momenty jak każdy, bo nie jestem robotem bez uczuć i emocji, ale w każdej sytuacji, mimo ich zróżnicowania, staram się zauważać pozytywne strony, dostrzegając przy tym szanse na sukces, czy niepowodzenie. Uważam też, że świadomie można podjąć próbę wyboru określonej filozofii życia, którą chcielibyśmy się kierować, jednakże z racji przekazanych genów, z automatu zostajemy ukierunkowani na to, jak będziemy reagować w sytuacjach wymagających wyjścia ze swojej strefy komfortu.
Komentarze
Prześlij komentarz