Jak urządzić ślub oraz wesele i nie zwariować?


Przygotowania przedślubne to gorący czas.  To czas, w którym trzeba zaplanować  i zorganizować mnóstwo rzeczy i spraw w trybie ekspresowym i w towarzystwie wszechogarniającego stresu. Warto w takiej sytuacji wiedzieć, w jaki sposób sobie z tym wszystkim poradzić...


Ślub jest jednym z tych wydarzeń w życiu kobiety, o którym marzy od najmłodszych lat. Ja także już jako mała dziewczynka wyobrażałam sobie ten "najważniejszy dzień w życiu". Wizualizowałam w głowie całe wydarzenie, pomijając takie kwestie, jak przygotowania. Zresztą to nic dziwnego. Która dziewczynka, czy nastolatka myśli o formalnościach, czy podstawach organizacyjnych, bez których zarówno ślub i wesele odbyć się nie mogą? Praktycznie żadna. Wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie, gdy posiadamy narzeczonego i zaczynamy rozmawiać o zamążpójściu. Dopiero wtedy zdajemy sobie sprawę z tego, jak długą drogę musimy przebyć, aby dzień, o którym marzyłyśmy od dawna wyglądał tak, jak w naszych wyobrażeniach. Uświadamiamy sobie ile pracy, zaangażowania, czasu i energii będą nas kosztowały przygotowania.

Ja zdałam sobie z tego sprawę stosunkowo niedawno, pomimo tego, że ślub został zaplanowany w połowie 2015 roku. Zaczęła przerażać mnie ilość spraw do załatwienia zwłaszcza, że czas z dnia na dzień upływał i w dalszym ciągu płynie zdecydowanie za szybko. Wraz z przerażeniem pojawiła się obawa, że nie uda mi się ze wszystkim zdążyć. W takich sytuacjach warto mieć konkretny plan działań, który niejednokrotnie może być ostatnią deską ratunku w kryzysowych momentach.

Poniżej przedstawiam Wam kilka rozwiązań, dzięki którym do tej pory udawało mi się wyjść z opresji bez szwanku. Mam nadzieję, że będzie tak przynajmniej do dnia ślubu.

Jeżeli planujecie ślub/wesele i jesteście w przysłowiowym proszku, to może mój poniższy, króciutki poradnik okaże się pomocny także dla Was.

1. Lista/plan działań

Niezwykłą moc tworzenia listy odkryłam przy pisaniu pracy magisterskiej (pisałam o tym tutaj). W ubiegłym roku pomogła mi ona uporządkować myśli i stworzyć konkretny plan, dzięki któremu zrealizowanie założeń było dużo prostsze i skuteczniejsze.
Mając w pamięci jej pozytywny wpływ na efekt mojej pracy, postanowiłam wykorzystać ją także przy przygotowaniach do ślubu. Założyłam notes. Znalazł się w nim spis spraw, które przed ślubem należy niezwłocznie załatwić, a także lista pytań do poszczególnych osób współtworzących nasz ślub oraz wesele. W ten sposób np. przy spotkaniu z Panią manager z restauracji, w której odbywać się będzie wesele, mogłam spokojnie zapytać o wszystko, bez obawy, że o czymś zapomnę. Z racji tego, że notes nie należy do największych,  listę zawsze staram się mieć przy sobie, dzięki czemu nawet w najmniej oczekiwanym momencie jestem w stanie coś do niej dopisać.

2. Doradca, czyli zewnętrzny głos rozsądku.

Dobrze jest mieć doradcę. Kogoś, kto sprowadzi Was na ziemię i powie, że przesadzacie, w momencie gdy Wy jesteście przekonani, że na wszystkim znacie się najlepiej. Otóż nie znacie się. Ja też nie. I właśnie w momencie, w którym pojawiają się wątpliwości co do koncepcji wystroju sali, kościoła, upominków dla gości, czy w zupełnie innych kwestiach, warto poradzić się osoby, która powie Wam szczerze, co o Waszych pomysłach myśli. Moim doradcą jest mama. Na każdym etapie przygotowań, moja mama służy pomocą i pomaga w podjęciu właściwych decyzji, gdy ja, mając skłonność do przesadzania, często mogłabym pod wpływem przedślubnych emocji popłynąć :).

3. Specjaliści

Każdy, kto przygotowywał ślub i wesele wie, jak dużo czasu zajmuje załatwienie nawet najmniejszych szczegółów. Mając to na uwadze, warto zdawać sobie sprawę z tego, że nie będziemy w stanie być wszędzie, aby mieć kontrolę nad wszystkim. Ja należę do osób, które nie powierzyłyby organizacji całego wesela osobie, czy firmie z zewnątrz. Bałabym się, że ktoś, kto byłby odpowiedzialny za przygotowanie uroczystości, mógłby nie wziąć pod uwagę moich sugestii lub też przygotowałby coś według własnego uznania bez konsultacji ze mną. A to przecież mój wielki dzień i takie zagranie byłoby niedopuszczalne. Dlatego też zdecydowałam, że na tyle, na ile będziemy w stanie z narzeczonym, postaramy się dopilnować poszczególnych etapów przygotowań osobiście, natomiast w takich kwestiach jak dekoracje, czy catering, zdamy się na osoby zajmujące się tym na co dzień. Stąd też wystrój kościoła i sali weselnej powierzyliśmy florystce, która w oparciu o nasze sugestie i preferencje kolorystyczne przygotuje spójne i w pełni odpowiadające naszym wymaganiom dekoracje. Z kolei w kwestii menu, nasza rola ogranicza się tylko i wyłącznie do jego wyboru. Nie interesuje nas poza tym kompletnie nic. Zarówno zakupem produktów,  jak i samym przygotowaniem dań zajmą się kucharze pracujący w obiekcie, w którym organizujemy przyjęcie. Nie wyobrażam sobie teraz, gdy czasu na wszystko jest zdecydowanie za mało, szukania kucharki, kupowania kilogramów produktów i ich przewożenia. Wiem, że niektóre pary młode decydują się na takie rozwiązanie twierdząc zgodnie, że chcą mieć gwarancję, że dania zostały przygotowane z najwyższej jakości produktów, a przy tym próbują zaoszczędzić. Ja jednak uważam, że teraz, gdy recenzje o danym obiekcie szerzą się z prędkością światła, każdy, komu zależy na dobrej opinii i prężnym rozwoju nie pozwoli sobie na wpadki związane z nieświeżymi potrawami.A poza tym, te oszczędności, o których niejednokrotnie słyszałam, z reguły są pozorne. Gdyby policzyć czas, który został poświęcony na szukanie odpowiedniego kucharza, pozostałej obsługi, a także na zakup produktów, okaże się, że zamiast zaoszczędzić, niepotrzebnie "dołożycie do interesu".

Warto zatem przed planowaniem uroczystości zastanowić się, czy nie zapłacić kilku złotych więcej i mieć tym samym zagwarantowany wewnętrzny spokój, o który na kilka tygodni przed ślubem tak niezwykle trudno.


Komentarze

  1. Ja dekoracje też oddałam w ręce dekoratorki - zaoszczędziłam dzięki temu czas i nerwy. Resztę ogarnialiśmy sami - zaproszenia i winietki zamówiliśmy na Allegro, tak samo jak pudełeczka na prezent z podziękowaniem dla gości. Dzień przed weselem składaliśmy te pudełeczka niczym małe, chińskie rączki...brrr

    Ja właśnie miałam dość doradców, dlatego na tydzień przed weselem nie odbierałam telefonów od nikogo z rodziny. Miałam dość głupich pytań 'czy się denerwujesz, jak idzie, macie już wszystko przygotowane' itd. Zniknęłam też z FB, żeby nikt przypadkiem nie dorwał mnie na messangerze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o zaproszenia, to nie zamawiałam gotowych, tylko zleciłam zaprojektowanie ich grafikowi według moich wytycznych. Dzięki temu uzyskałam efekt, na którym mi zależało :)
      O ile współpraca z grafikiem układała się bez zarzutu, o tyle w drukarni nie obeszło się bez spięć, przez co zaproszenia dojechały z małym opóźnieniem, no ale najważniejsze, że w ogóle doszły.

      Pudełeczka też zamawiałam na Allegro i składanie dopiero przede mną, a właściwie przed nami :)

      To właściwie nie miałaś doradców, tylko ciekawskich, którzy przy okazji próbowali wpływać na Twoje decyzje zamiast pomagać i doradzać. Mam nadzieję, że w naszym przypadku tak nie będzie, chociaż do wesela jeszcze trochę czasu zostało, także wszystko może się zdarzyć..

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty