Nieoczywiste prezenty świąteczne
8 lat temu napisałam tekst na temat prezentów świątecznych dla naszych najbliższych. Po przeczytaniu go dzisiaj stwierdziłam, że w dalszym ciągu jest na czasie, ale wymaga drobnej aktualizacji. Teraz patrzę na niego z perspektywy kobiety po trzydziestce, a nie dwudziestokilkuletniej dziewczyny...
Poniżej tekst sprzed kilku lat:
"Temat prezentów w okresie przedświątecznym powraca każdego roku jak bumerang. A z racji tego, że do Świąt Bożego Narodzenia zostało kilka dni, to jest to ostatni moment na zakup upominków dla naszych najbliższych.
O ile nikt z nas raczej nie staje przed dylematem "kupować, czy nie kupować", o tyle standardowym pytaniem zadawanym sobie mniej więcej od października jest potoczne : "co kupić?".Szukając odpowiedzi początkowo w swym umyśle, po dłuższym czasie i tak dochodzimy w większości przypadków do wniosku, że nic nadzwyczaj mądrego nie przyszło nam do głowy.
Z pomocą w tak trudnej sytuacji przychodzą nam Internet, czasopisma i pozostałe środki masowego przekazu, w których już od listopada pojawiają się reklamy upominków, które zdaniem reklamodawców powinny trafić do naszych bliskich. Tendencja tworzenia tak zwanych Wishlist, wkroczyła także do świata blogerów. Na większości blogów, które miałam okazję przejrzeć, pojawiały się propozycje "uniwersalnych" prezentów dla mężczyzn, kobiet, dzieci. Zawsze zastanawiało mnie to, że kilkadziesiąt milionów ludzi zostało zamkniętych na jednej, bardzo konkretnej liście prezentów. Podobnie sytuacja prezentuje się na forach internetowych, na których poza notorycznie powtarzanymi, kilkoma propozycjami, ciężko trafić na coś oryginalnego.
Mama - oczywiście biżuteria albo szkatułka, ponieważ "kobiecie kupi się błyskotki i problem z głowy". Z zażenowaniem pozostawiam ten tekst bez komentarza. Dla taty oczywiście najlepszym prezentem będzie krawat, skórzany portfel lub "kosmetyki jak co roku". No tak, bo tata to taka typowa maszynka, która nie ma hobby, nie czyta książek, nie jest majsterkowiczem, nie jeździ na rowerze i nie robi miliona innych rzeczy, do których można bez problemu dopasować prezent, z którego z pewnością będzie zadowolony. Narzeczony, chłopak, mąż - koszula, zegarek albo gra na konsolę. Babcia/dziadek - koniecznie witaminy i leki na serce. "To przecież starsi ludzie i nie potrzeba im nic więcej" - przeczytałam na jednym z forów. A może Ci dziadkowie kolekcjonują winyle lub stare filmy? Może produkcja, której do tej pory nie mają w swojej kolekcji sprawi im większą radość, niż kolejna butelka leczniczych specyfików, których i tak już mają pod dostatkiem? Przeraża mnie to, że kupowanie prezentów, z którego ja czerpię ogromną frajdę, większość otoczenia przez brak pomysłu traktuje jak przykry obowiązek. A przecież odpowiedzi są na wyciągnięcie dłoni. Są w naszych bliskich. W ich zainteresowaniach, codzienności, ale przede wszystkim w wypowiadanych słowach, w które jedynie wystarczy się wsłuchać. Nic poza tym.
Nie wrzucajmy naszych rodzin, czy przyjaciół do jednego worka, w którym kryteriami odróżniającymi jednych od drugich jest wiek i płeć. Zwróćmy uwagę, że każdy, kogo chcemy obdarować jest wyjątkowy i wymaga indywidualnego podejścia.
Pamiętajcie o tym, jeżeli dopiero wybieracie się do centrum handlowego w celu zakupu prezentów.
A jeżeli kupiliście już jeden z tych "typowych", to pomyślcie o jakiejś odmianie w przyszłym roku. Wasi bliscy z pewnością będą bardzo zadowoleni."
Zgadzam się ze wszystkim, co napisałam powyżej te kilka lat temu. Dzisiaj też mamy mnóstwo "standardowych", prezentowych inspiracji, które moglibyśmy dopasować do wielu osób. Znajdziemy je nie tylko w sklepach, ale także, a może przede wszystkim na Instagramie, który rośnie w siłę z każdym rokiem i za pośrednictwem różnych kont, zasypuje nas wszelkiej maści propozycjami, kodami rabatowymi i okazjami. Trzeba mieć szeroko otwarte oczy, żeby odróżnić wartościowy przekaz od tego, który jest nastawiony w głównej mierze na zysk i chęć wykorzystania okazji.
Mnóstwo także mówi się o tym, że Święta to wyjątkowy czas, który powinniśmy spędzić w gronie najbliższej rodziny, czy przyjaciół. No właśnie, święta. A gdzie w tym wszystkim okres przedświąteczny, nie wspominając już o pozostałych miesiącach w roku? Wręczenie upominku to zawsze miły gest, który wywołuje uśmiech na twarzach obdarowanych, ale chyba żaden prezent nie zastąpi wspólnie spędzonego czasu, który w tym pędzącym z kosmiczną prędkością świecie jest naprawdę na wagę złota. Nic nie zastąpi szczerze zadanego pytania "Co u Ciebie, jak się czujesz?". Pisząc szczerze nie mam na myśli złej woli rozmówcy i tego, że ktoś fałszywie zada pytanie, tylko czasami w natłoku obowiązków lub też będąc gdzieś w biegu, zdarza nam się rzucić lub usłyszeć typowe "co słychać? Wszystko w porządku?". Automatycznie wtedy też mówimy, że tak, bo przecież co innego odpowiedzieć, prawda? A gdyby tak wygospodarować godzinę na kawę lub herbatę i z zainteresowaniem, bez telefonu w dłoni i z pełnym skupieniem na bliskich porozmawiać o ich troskach lub radościach? A może ktoś z najbliższych potrzebuje pomocy w domowych czynnościach, tylko nie dzwoni i nie mówi o tym, bo "nie chce przeszkadzać i się narzucać"? Zainteresujmy się i wykażmy odrobinę dobrej woli i inicjatywy. To naprawdę nic nie kosztuje, a może wywołać uśmiech na twarzy. Im jestem starsza, tym bardziej doceniam wszystkie takie wspólnie spędzone momenty. Nigdy nie byłam osobą, która stroniła od spotkań rodzinnych, wprost przeciwnie. Teraz jednak, z roku na rok mają one dla mnie jeszcze większą wartość sentymentalną. Chyba mam pełną świadomość tego, jak kruche i ulotne jest życie i że wspomnienia, które obecnie gromadzimy, zostaną z nami na zawsze...
Życzliwość, szacunek oraz uprzejmość to te wartości, którymi możemy obdarować wszystkich, bez względu na to, czy są to osoby z naszego najbliższego otoczenia, czy też spotykani od czasu do czasu sprzedawcy w sklepach, na stacjach benzynowych lub w innych miejscach. Będąc w ostatnim czasie na zakupach w jednym z marketów, miałam okazję zaobserwować jak zmienił się wyraz twarzy ekspedientki, która od klienta odchodzącego od kasy usłyszała "bardzo Pani dziękuję, miłego dnia życzę i wszystkiego dobrego". Byłam w szoku. Twarz kobiety się rozpromieniła i uśmiech, który z siebie wydobyła całkowicie zmienił jej wyraz. Gdyby ta sytuacja została odzwierciedlona w komiksie lub na popularnych obecnie memach, to z powodzeniem mogłaby nosić podpis "you made my day". Ten Pan ewidentnie sprawił, że dzień kobiety stał się lepszy. Pomyślałam sobie, że przecież słowa, które usłyszała są podstawami i że ich stosowanie powinno być dla wszystkich normą. W tej samej chwili dotarło do mnie jednak, że będąc w ferworze codziennych obowiązków pomijamy drugiego człowieka, który jest tuż obok. Uświadomiłam sobie także, jak niewiele wystarczy, aby sprawić, żeby dzień drugiej osoby, ale także nasz stał się lepszy.
Nie wiem jak Wy, ale ja szalenie lubię patrzeć na szczęśliwych ludzi. Lubię obserwować jak się uśmiechają w trakcie rozmowy opowiadając o zabawnych wydarzeniach, które się im przytrafiły, lubię wręczać im prezenty i przyglądać się ich reakcji.
Być może naiwnie, ale wierzę, że każdego z nas stać w codziennym, zabieganym życiu na drobny gest uprzejmości, który sprawi, że ktoś będący obok nas się uśmiechnie i wykorzystując efekt domina, przekaże tę radość kolejnym osobom.
Bądźmy dla siebie dobrzy, nie tylko od święta.
Komentarze
Prześlij komentarz