niedziela, 13 lipca 2014

Na dobry początek






Wielu z Nas, podejmując decyzję o pójściu na studia często wybiera kierunek pod wpływem impulsu. Jest to ważny wybór i powinien być bardzo dobrze przemyślany. Jak jednak wiadomo, pozorne przypadki są nieodłączną częścią naszego życia, a ja jestem tego bardzo dobrym przykładem.
Odkąd pamiętam, zawsze chciałam być prawnikiem. Szkoła średnia, zajęcia rozszerzone z historii, wiedzy o społeczeństwie i języka polskiego. Krótko mówiąc, wszystko podporządkowane pójściu na prawo po ukończeniu liceum. Tak też się stało ! Cóż to była za radość! Gdy dostałam list z informacją, że zostałam przyjęta, poczułam jak spełnia się moje największe marzenie ! A potem czas na przygotowania. Październik. Pierwsze zajęcia. Fascynacja - tak mogę określić uczucie, które towarzyszyło mi na zajęciach z prawoznawstwa, łacińskiej terminologii prawniczej, ale także na pozostałych. Gdy kupiłam Kodeks Postępowania Administracyjnego nie rozstawałam się z nim przez kilkanaście kolejnych dni. Z ogromnym zainteresowaniem czytałam i analizowałam wszystko, co było w nim zawarte. Studia dawały mi ogromną radość. Do czasu.
Wszystko skończyło się, gdy po trzeciej, nieudanej próbie nie udało mi się zaliczyć jednego egzaminu. Spośród wszystkich, tylko jednego, lecz decydującego. Niedowierzanie i świadomość, że wszystko, na co tak długo pracowałam poszło na marne. Brutalne przebudzenie. W jednej chwili mój świat się zawalił.
Przez 3 kolejne miesiące zastanawiałam się co ze sobą zrobić. I nagle mnie olśniło. Przecież kiedyś przemknęła mi przez głowę myśl o dziennikarstwie - powiedziałam. Decyzja podjęta! Początek studiów. Ciekawe zajęcia, fajni ludzie. Wszystko wyglądało świetnie. Po jakimś czasie nastąpił przełom. Z weekendu na weekend coraz bardziej docierało do mnie, że nie pasuję do tej całej rzeczywistości. Wracałam do domu zdołowana, przytłoczona myślą, że się nie nadaję, że wszyscy otaczający mnie ludzie wiedzą po co studiują, a ja jestem tam z przypadku. Fakt, uczyłam się, chodziłam na zajęcia, ale często ze świadomością, że to nie to. Aż w końcu powiedziałam dość! Wzięłam się w garść. Zaczęłam nad sobą pracować, co dało zadowalające efekty. Słowa pochwały za napisane prace, za osiągnięte wyniki i podejście do przedmiotów. To wszystko dodało mi skrzydeł, ale także wiary w siebie i swoje możliwości. W tym właśnie momencie dotarło do mnie, że nie znalazłam się na tych studiach przypadkiem.
Kolejnym przełomem w moim życiu była pewna inspirująca rozmowa. To po jej zakończeniu zdecydowałam, że założę bloga, którego teraz macie okazję czytać. Może to będzie początek mojej "działalności " dziennikarskiej ? Tego nie wiem, ale wiem jedno. To ta jedna rozmowa sporo we mnie zmieniła i sprawiła, że zaczęłam coś robić. Na własny rachunek. I za tę inspirację bardzo dziękuje.


Teraz, po ukończonych studiach wiem na pewno, że dziennikarstwo to nie był przypadek. Może one istnieją, ale nie w moim życiu. Tu nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko ma określony sens. Sens, którego na początku nie rozumiałam, ale po dogłębnej analizie dostrzegłam to, co najważniejsze. Gdyby nie te studia, nie poznałabym wielu interesujących osób. Kto wie, czy znalazłabym mobilizację i siłę do zrobienia czegoś dla siebie ? Może kiedyś, ale pewności nie mam. A teraz wiem, że wszystko co wydarzyło się w ciągu tych 3 lat, układa się w logiczną całość. Całość, która jest zaskakująca jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz, co znajdziesz w środku. 

2 komentarze:

  1. Z tego co przeczytałam, nie jestem jedyną osobą, która miała podobne dylematy na studiach. Ja również będąc na zajęciach, nie raz zastanawiałam się "co ja tu robię?". Do tego doszła ostatnio gorycz porażki - nie zaliczyłam jedynego, ale w sumie najważniejszego przedmiotu, przez co nie mogłam się obronić. Też nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić - byłam bliska decyzji o rezygnacji ze studiów, po których i tak nie znajdę zatrudnienia. Mimo wszystko, zdecydowałam, że dokończę studia.
    Cieszę się, że ktoś zainspirował Cię do stworzenia bloga, gdyż blog stwarza różne możliwości :D I jak najwięcej możliwości i poszerzania horyzontów Ci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) A ja 3mam kciuki za Twoje studia, bo wiem, ile pracy i energii kosztowały! Zobaczysz, za rok dołączysz do grona szczęśliwych absolwentów ;-)

      Usuń