poniedziałek, 9 marca 2015

"Kultura - pewien poziom rozwoju, zwłaszcza intelektualnego . . ."






Według słownika Współczesnego Języka Polskiego, jedno z możliwych znaczeń słowa "kultura" brzmi następująco : " Kultura to pewien poziom umiejętności, stopień doskonałości, sprawności w opanowaniu jakiejś specjalności, pewien poziom rozwoju, zwłaszcza intelektualnego." 
Rozwój intelektualny odgrywa tutaj kluczową rolę. A dlaczego ? Przeczytajcie sami.

Przez cały semestr na studiach, miałam zajęcia z takiego przedmiotu, jak "U źródeł kultury europejskiej." Na pierwszych wykładach omawialiśmy znaczenie słowa kultura, jego pochodzenie, znaczenie dla współczesnego świata, społeczeństwa i tak dalej.
Kultura pochodzi od łacińskiego słowa "colo" ,czyli uprawiam, pielęgnuję. Początkowo bowiem, słowo to odnosiło się do uprawy roli, czyli krótko mówiąc, do pracy w polu. Z ogromnym zdziwieniem słuchałam słów profesora, który dosyć stanowczo twierdził, że zwrot "kultura uprawy ziemi" dalej funkcjonuje we współczesnym społeczeństwie. Z całym szacunkiem, ale ja o kulturalnym uprawianiu pola nie słyszałam. Wyraziłam swoją opinię spokojnie, bo przecież sprzeczać się z wykładowcą nie wypada i w dalszym ciągu uczestniczyłam w wykładzie. Po chwili przeszliśmy do segmentów, które kultura obejmuje oraz do świata starożytnego, od którego tak naprawdę wszystko się wywodzi. Rozwój kultury za pośrednictwem literatury, filozofii, teologii i sztuki, które zaliczają się bezpośrednio do kultury ducha, zawdzięczamy starożytnym Grekom.

Kultura ducha, niegdyś najważniejsza dla starożytnych, współcześnie jest tylko jedną z wielu jej gałęzi. Spoglądając na to, co nas otacza, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że kultura duchowa odchodzi do lamusa, a zastępuje ją kompletnie niezrozumiana i zdegradowana do najniższego poziomu kultura społeczna. Chociaż w wielu przypadkach takie określenie to zdecydowanie zbyt duże słowo...

Studia dziennikarskie otworzyły mi oczy. Mogę to napisać z czystym sumieniem.
Odkąd pamiętam, przyglądałam się ludziom oraz ich zachowaniom. Lubię to. Po prostu. Widziałam przeróżne zachowania, ale nigdy nie przywiązywałam do nich szczególnej uwagi. Jedne sytuacje ciekawiły, bądź denerwowały mnie bardziej, inne mniej. Zmieniło się to po zajęciach z zawodowymi dziennikarzami. To chyba od tamtej pory zaczęłam zauważać rzeczy, koło których jeszcze jakiś czas temu, przeszłabym obojętnie...

Najlepszym miejscem do obserwacji ludzi i ich kulturalnych/ niekulturalnych zachowań jest autobus. Zdarza mi się jeździć nim do pracy i na zajęcia, dlatego zawsze gdy mam taką okazję, staram się wykorzystywać ją do maksimum. W ciągu kilku ostatnich przejażdżek doświadczyłam wielu ciekawych przeżyć, które niejednokrotnie skłoniły mnie do refleksji. Postanowiłam podzielić się z Wami kilkoma wybranymi przez siebie przykładami. Oto one :

Przykład nr 1 : Godzina 7.30, wsiadłam do autobusu, kupiłam bilet i jeszcze odrobinę senna, zajęłam miejsce. Zaraz za mną siedział pewien młody chłopak, który wyglądając zupełnie zwyczajnie, nie zwracał na siebie szczególnej uwagi, do momentu, w którym zadzwonił telefon. Jego telefon. Odebrał i moja senność odeszła w niepamięć. Chcąc, nie chcąc, rozmowę słyszałam, podobnie jak połowa pozostałych pasażerów w autobusie. Ta rozmowa była bardzo charakterystyczna ze względu na jej zawartość merytoryczną, ale przede wszystkim przez wzgląd na styl, w jakim była prowadzona. Styl jak zapewne się domyślacie, pozostawiał wiele do życzenia. Co drugie słowo było przecinkiem, którego nie mam zamiaru, ani ochoty cytować. Brak kultury ? Żeby tylko ! W mej opinii, był to szczyt chamstwa. Poza tym, dowiedziałam się w dosyć bezczelny sposób, że właśnie ten mężczyzna musiał wyjść w trakcie świetnej imprezy, aby ugasić pożar (okazało się, że był, bądź jeszcze jest strażakiem - ochotnikiem).
Nie będę tego komentować, ponieważ nie tego dotyczy ten tekst. Tutaj chodzi o odrobinę kultury w tak małej grupie, jaką są pasażerowie autobusu. To właśnie Ci ludzie, wraz ze mną, ale przede wszystkim z nim na czele, tworzyli społeczność, w której obowiązują zasady. Zasady kultury, wzajemnego szacunku, o których istnieniu on najwyraźniej nie miał bladego pojęcia.

Przykład nr 2 : Pewnego ranka, z potwornym bólem głowy jechałam do pracy. Tego dnia na podróż autobusem zdecydowało się wyjątkowo dużo ludzi. Gdy zatrzymał się on na jednym z przystanków, zwolniłam miejsce obok mnie, na którym wcześniej trzymałam laptopa i torebkę. Nie będę przecież zachowywała się jak niektóre kobiety, które nie przesuną się, bo im się zakupy zmęczyły - pomyślałam. Nie zwracałam wtedy szczególnej uwagi na to, kto wsiada, kto wysiada itd. Usłyszałam tylko muzykę niczym z klubu. Początkowo pomyślałam, że przejeżdżał samochód, który pełnił rolę "imprezowni", ale po chwili zorientowałam się, że dźwięki dochodzą od kobiety, która kupowała bilet u kierowcy. Pomyślałam tylko, że współczuje osobie, do której się przysiądzie. I po 15 sekundach, współczułam samej sobie. Odczekałam minutę, dwie, trzy. Nic. Dziewczyna, która siedziała przede mną, kąśliwie spoglądała w stronę mojej współpasażerki, ale niczego nie powiedziała. Pasażerowie, którzy stali, także kręcili głowami, ale kobieta aluzji niestety nie zrozumiała. Albo nie chciała jej zrozumieć.
Dźwięk muzyki był tak głośny, że zastanawiałam się, jak ona to znosi. Słyszałam po prostu wszystko. Nie wytrzymałam ! Jakieś 2 przystanki przed moim miejscem docelowym, postanowiłam zwrócić jej uwagę. Nie usłyszała mojego grzecznego " Przepraszam, czy mogłaby Pani ściszyć muzykę ?". Ponowiłam pytanie i nic. Krew się we mnie zagotowała! Dotknęłam jej kurtki, po czym zdziwiona wyjęła jedną słuchawkę z ucha i posłała mi lodowate spojrzenie. Nie pozostałam jej dłużna. Już bardziej dosadnie poprosiłam o ściszenie muzyki. Nie omieszkałam również dodać, że nie znajduje się w autobusie sama, że jej muzyka strasznie przeszkadza, i że powinna liczyć się z tym, że ktoś może źle się czuć, przez co jej postawa staje się jeszcze bardziej irytująca! Cel został osiągnięty ! Do kobiety chyba dotarło co powiedziałam, ponieważ muzykę ściszyła do tego stopnia, że dało się ją znieść. Wiedziałam jednak, że gdyby wzrok mógł zabijać, byłabym martwa. Całe szczęście, nie może :)

Poza dwoma dosyć dokładnie przytoczonymi przeze mnie przykładami, miałam jeszcze styczność z :
 - mężczyznami, którzy w widocznym stanie upojenia alkoholowego wydychali wszystko, co udało im się spożyć przed podróżą, a żeby im się ów droga nie dłużyła, dopijali się kolejną partią alkoholu,
- parą 40-latków, którzy stojąc w autobusie, całowali się tak ostentacyjnie, że poziom zniesmaczenia wznosił się na wyżyny,
- dwójką chłopaków, którzy nie znali innych słów poza przekleństwami, a po zwróceniu im uwagi (tym razem ubiegła mnie pasażerka, której uniemożliwiali pracę), długo zastanawiali się jakich wyrazów użyć w trakcie rozmowy, aby tym razem ustrzec się od kolejnych uwag.

Takimi przykładami można sypać niczym z rękawa. Każdy z Was ma zapewne swoje. Ja wspomniałam tylko o kilku sytuacjach spośród wszystkich tych, których byłam świadkiem, ale jestem się w stanie założyć, że jest ich zdecydowanie więcej. Nie tylko w autobusach, ale pewnie też w tramwajach, pociągach, czy metrze. A szkoda.

Jestem wściekła gdy widzę ludzi w takich sytuacjach. Gdy słyszę za głową setkę przekleństw, gdy młodzi ludzie nie ustępują starszym miejsca. Zawsze wtedy zastanawiam się, gdzie w tym wszystkim chociażby odrobina instynktu samozachowawczego ? Chociaż trochę świadomości tego, że jestem w towarzystwie i powinnam/ powinienem jakoś w miarę się zachować ? Czy to o taki poziom reprezentowania rozwoju intelektualnego chodziło ? Wątpię. Wiem, że wszystkich nie zmienię. Nie dam rady, ale może poprzez zwrócenie uwagi kilku osobom coś im uzmysłowię ? Może gdy usłyszą słowo kultura zaczną zastanawiać się nad jego właściwym znaczeniem i wezmą do ręki słownik, który może po raz pierwszy posłużyłby do przydatnego celu ?

Kultura obowiązuje nas wszystkich. W każdej sytuacji. Wyjątków nie przewiduję !






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz