wtorek, 10 stycznia 2017

Stary - nowy rok!




Początek nowego roku jest dla mnie, jak i zapewne dla Wielu z Was, okresem zamykającym pewien etap życia. Podsumowuję to, co się wydarzyło, analizuję te lepsze i gorsze dni i z nadzieją spoglądam w przyszłość...

Rok 2016, podobnie jak 2015, był dla mnie niezwykle intensywny. Moją głowę zaprzątało wiele wyzwań zawodowych, w tym szkolenia, konferencje itd., ale także, a może i przede wszystkim obrona pracy magisterskiej, będąca przez dość długi czas priorytetem, dla którego poświęciłam wiele czasu, energii, ale także kilka innych spraw, w tym bloga, czego żałuję najbardziej. No ale było minęło.

Wracając. Wraz z obroną magisterki, zakończyłam w minionym roku kilkuletni, niezapomniany okres studiowania. Pomimo tego, że z ogromnym utęsknieniem czekałam na ten moment, żeby móc wreszcie spokojnie, bezkarnie poleniuchować w sobotę, to jednak z sentymentem będę wracała pamięcią do tego czasu. Bo był to bardzo pozytywny etap mojego życia. Nowi ludzie, nowe sytuacje, nowe decyzje. Wszystko to w mniejszym, bądź większym stopniu wpłynęło na zmiany we mnie zachodzące. I pomimo tego, że bywało różnie, to nie żałuję ani jednego dnia spędzonego na uczelni. A uwierzcie, bywały dni, zwłaszcza takie, które zawierały nikomu niepotrzebne, jak mi się wtedy wydawało wykłady, że miałam ochotę uciec i więcej nie wracać. Całe szczęście, była to myśl, którą bardzo szybko i sprawnie udawało mi się poskromić. Nie zmienia to jednak faktu, że w trakcie takich zajęć często zdarzało mi się spoglądać na zegarek. Teraz, po upływie kilku miesięcy, z uśmiechem na ustach wspominam nierówne starcie pomiędzy tym, co wielokrotnie podpowiadała mi pogoda za oknem, a tym, co mówił rozum. Wiem przecież, że każdy z wykładowców, angażując swój czas i energię starał się przekazać nam wiedzę i doświadczenie, o którym my, ludzie młodego pokolenia możemy jedynie pomarzyć. A to zdecydowanie cenniejsze, niż mogłoby się pierwotnie wydawać.

Poza nauką i pracą....

A poza nauką i pracą, wygrałam walkę z wewnętrznym ja oraz z bezpodstawnymi jak się okazało uprzedzeniami i założyłam profil na Instagramie. Do tej pory z zainteresowaniem odkrywam możliwości, jakie stwarza i cieszę się z każdego, umieszczonego tam zdjęcia. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji tam trafić, to zajrzyjcie koniecznie na @karolaprzedstawia.

Skoro już o uprzedzeniach mowa - w ramach eksperymentu zostałam..blondynką! Faktem jest, że nie trwało to długo, bo raptem miesiąc z groszem, ale zawsze. To dopiero było niezapomniane wyzwanie!

Ubiegły rok był dla mnie także czasem oswajania się z myślą zamążpójścia. Wiem, że brzmi to jakbym przygotowywała się do spotkania z przybyszami z odległej planety, ale tak właśnie było. Po mojej głowie krążyło tysiąc myśli, które jeszcze jakiś czas temu nie dawały mi spokoju. Teraz wiem, że nie ma nic dziwnego w tym, że w umyśle młodej kobiety, która nigdy wcześniej nie była zaręczona i nie planowała tak doniosłej uroczystości, pojawiają się nigdy wcześniej niespotykane emocje, myśli i pytania, na które odpowiedzi przynosi czas :) Wystarczy odrobina cierpliwości i pozytywnego nastawienia!

2017 - Teraźniejszość i przyszłość, czyli ślub, wesele i...remont domu!

Styczeń dopiero co wskoczył na kalendarzowe karty, a u mnie wszystko nabrało zawrotnego tempa! Wraz z narzeczonym pracujemy, urządzamy nasz dom i przestrzeń wokół niego, przeglądamy katalogi z deskami podłogowymi, aranżacjami salonów, łazienek, jadalni itd. w poszukiwaniu inspiracji, a przy tym wszystkim planujemy ślub i wesele. O ile główne sprawy dotyczące naszej uroczystości, takie jak kościół, restauracja, fotograf, orkiestra i lista gości są zamknięte, o tyle praca nad detalami trwa i póki co końca w niej nie widać, a termin zbliża się wielkimi krokami. Moje wszechogarniające niedecydowanie także nie ułatwia nam podjęcia odpowiednich decyzji. No ale cóż, tak to niestety jest, jak w głowie znajduje się milion myśli, pomysłów oraz chęć połączenia wszystkiego w jedną, spójną całość.
Nie pozostaje mi nic innego jak działać w zawrotnym tempie i wierzyć, że ze wszystkim zdążymy.

Bo, kto jak nie my ?:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz