niedziela, 27 lipca 2014

Sobota w kolorach tęczy


Przepis na udane zakończenie tygodnia ? Zgrana brygada, 100 % świetnego humoru, przebijające się przez zachmurzone niebo słońce, odrobina adrenaliny i trochę słodkości. Po połączeniu wszystkich składników, otrzymamy mile spędzony dzień, który z pewnością zapamiętamy na długo !


W trakcie świętowania, z okazji zdania przeze mnie egzaminu dyplomowego, wpadliśmy z przyjaciółmi na pomysł, aby kiedyś urządzić wspólny wypad. Z racji tego, że ostatnim naszym wyjściem były kręgle w maju, wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że zaległości trzeba nadrobić. Plan został klepnięty. Pozostała tylko kwestia ustalenia miejsca. Rozmowa się toczyła i standardowo zeszła na temat dobrego jedzenia. Nigdy nie wiem jak to się dzieje, ale z reguły to zagadnienie staje się głównym punktem programu. Po chwili wszystko poszło jak po sznurku! Jeżeli dobre jedzenie, to oczywiście jakaś fajna restauracja. Pozostałe etapy naszej wycieczki, były formalnością. Schemat, który ustaliliśmy 3 tygodnie temu, udało się utrzymać i wszedł w życie właśnie wczoraj. Nie ukrywam, gdy o poranku za oknem ujrzałam deszcz, nie byłam zadowolona. Tak długo wszystko planowaliśmy! Ostatnio ciągle świeciło słońce, a jak przychodzi co do czego, to pada - powiedziałam. Po chwili jednak stwierdziłam, że nie dam sobie zepsuć dnia i plan zostanie zrealizowany! Mimo wszystko ! I takie nastawienie okazało się właściwe! 12:30 - spotkaliśmy się wszyscy, po czym ruszyliśmy w drogę. Przystankiem numer 1 była restauracja Manekin w Gdańsku. Nie wiedzieliśmy, czy uda się nam znaleźć wolny stolik dla 4 osób, ponieważ nie prowadzi się tam rezerwacji (swoją drogą to bardzo dziwna praktyka), a dostanie się  tam w sobotę, w porze obiadowej graniczy z cudem. Nam jednak wszystko sprzyjało od rana. Za wyjątkiem pogody oczywiście. No ale wróćmy do meritum. Przepyszne naleśniki zjedzone w miłej atmosferze i świetnym towarzystwie smakowały inaczej niż zwykle ! Były dużo lepsze! Do tego sok ze świeżo wyciśniętych pomarańczy i uczta gotowa. Manekina polecam wszystkim, którzy lubią dobrze i smacznie zjeść, a także pragną spędzić popołudnie w ciekawym miejscu. Bo to właśnie specyfika tej restauracji sprawia, że wracam do niej regularnie. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji tam zajrzeć, skorzystajcie przy najbliższej okazji. Naleśniki wytrawne, na słodko, na słono i wiele, wiele innych. Nawet najbardziej wybredny klient znajdzie coś dla siebie! Spróbuj, a nie pożałujesz!

Kolejnym przystankiem była Gdynia. Mistrzostwa Świata Red Bull Air Race to wydarzenie, którego nie można było przegapić. Miasto to przywitało nas korkami, setkami osób na ulicach i brakiem miejsc parkingowych. Po przejechaniu kilku uliczek jednokierunkowych, udało nam się zaparkować! Z nawigacją w ręku wystartowaliśmy na miejsce imprezy. Przed nami były jakieś 2 kilometry i kilkadziesiąt schodów. Nic strasznego! Słysząc ryk silników przyspieszyliśmy tempa. I już, dotarliśmy ! Miałam wrażenie, że ludzi tam było więcej niż na strefie kibica w trakcie EURO 2012. I chyba tak jednak było. Pozostało nam tylko oczekiwanie na rozpoczęcie wyścigu. Na horyzoncie (w dosłownym tego słowa znaczeniu) pojawił się pierwszy zawodnik. Tor wyznaczony przez pylony (stożkowe słupy) pokonał niczym błyskawica ! Bagatela, 330 km/h ! To było coś! Później było już tylko lepiej ! Każdy kolejny zawodnik dawał z siebie wszystko. Lekkość, z jaką piloci prowadzili maszyny wprawiała nas w zachwyt. Ja natomiast, z zapartym tchem słuchałam ryczących silników! Coś do mnie wtedy dotarło. Zrozumiałam, że chwilami bliżej mi do mężczyzny (jakkolwiek to zabrzmi) :). Lubię szybkie samochody, zapach benzyny, a dzisiaj się okazało, że samoloty i wydawane przez nie dźwięk także :). Widowisko było niesamowite ! Poniżej mała dokumentacja fotograficzna mojego autorstwa (kliknij i powiększ zdjęcia).












Przystanek numer 3 - Sopot i coś na deser. A jeżeli słodycze w Sopocie, to tylko Pijalnia Czekolady Wedel na Monciaku. Uwielbiam to miejsce! Za elegancki wystrój, przemiłą obsługę i oczywiście obłędnie dobrą, prawdziwą czekoladę. Pod każdą postacią. Z owocami, orzechami, lodami, czy z torcikami. Poza tym, można tam skosztować przepysznych deserów na ochłodę. Wczoraj jednak, przy 28 stopniach, nie wybrałam czekolady. Postawiłam na jogurtowe przyjemności. Jogurt naturalny z wiśniami na winie i granolą...Moje podniebienie było w raju! Przyjaciele zdecydowali się na Marzenie Dyzia i Stumilowy Las. Oni także nie pożałowali. Zadowoleni, z dodatkową dawką endorfin opuściliśmy pijalnię. Obawiam się, że dłuższy pobyt w jej wnętrzu, skutkowałby nagłym wzrostem masy ciała. A na tym nam akurat nie zależało! :) Jestem przekonana, że od dziś, jest to nie tylko moje ulubione miejsce, w którym można zjeść nieprzyzwoicie dobry deser!
Marzenie Dyzia - cudownie słodka bomba kaloryczna :)


A oto przykłady jogurtowych przyjemności :)

Takim oto, optymistycznie słodkim akcentem, mogłabym zakończyć wczorajszy dzień. Ja jednak, będąc osobą żądną wrażeń, chciałam wykorzystać sobotę do maksimum ! Zdecydowałam za siebie i swoją Sympatię, że pojedziemy nad jezioro. Nie było dyskusji! Pojechaliśmy. Ahh, jak ja lubię taką formę relaksu.. 21:00, pojedyncze pływające osoby i spokojna woda..Tak, woda była spokojna do momentu, w którym urządziliśmy sobie dwuosobowy"turniej" siatkówki. Do tego doszedł świetny humor, mnóstwo żartów i szaleństwo gotowe ! W efekcie tego szaleństwa nabyłam nową umiejętność! Nauczyłam się zagrywać "z główki". Prawie jak piłkarz! A to wszystko za sprawą dobrych rad mojego nauczyciela :) Kto wie ? Może kiedyś wstąpię do żeńskiej drużyny piłkarskiej ?

Podsumowując wczorajszy dzień stwierdzam, że zrobię wszystko, aby takich weekendów było jak najwięcej ! Spędzonych ciekawie, z fajnymi ludźmi i w dobrym nastroju ! W takich chwilach, rzeczywistość jest naprawdę kolorowa :)


1 komentarz:

  1. Oo, widzę, że udało Ci się uchwycić na zdjęciu dwie tęcze! :) Super :) Takie weekendy spędzone w gronie fajnych ludzi, w przyjemny sposób pozwalają naładować akumulatory na nadchodzący tydzień:) Trzymam kciuki za jak najwięcej takich wypadów:D A Manekin faktycznie, super miejsce,no i naleśniki pycha <3 Zresztą w Pijalni Czekolady to samo...aż ślinka cieknie na samą myśl :)
    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń